Ja fotografuję rzekę. Rzeka, drogi panie, to boska istota ma boską twarz, jeśli pozwoli na siebie popatrzeć, można odczytać jej boskie myśli, odgadnąć boskie nastroje, uczucia. Ta rzeka mówi ludzkim głosem, tysiącem głosów. Słyszy pan ten szum? Te głosy wabią, szepczą, modlą się, nawołują Ale nie interesują jej ludzkie losy, jest obojętna i jak bogowie nie ma litości. Ten kraj jest pełen mitów, więcej tu cieni niż ludzi. Wystarczy patrzeć. Moje fotografie mogą się wydawać absurdalne, bo chcę pokazać w nich coś, co płynie jak czas i zabiera z sobą wszystko, co pragnęlibyśmy zachować. Na dziś, na jutro, na wieczność Na swój sposób robimy to wszyscy, wszyscy staramy się coś ocalić. Wciąż wierzę, że są tacy nieliczni którym się to udaje
Wodnicki Adam Poradie kníh






- 2021
- 2020
Zachwyciłem sie tym teksem, który jest poematem- łącznie z Twoim wczesnym wierszem, zachowującym świeżość. Pię120kny tekst, gratuluję. Jest w nim coś niezwykłego, wspaniale niedzisiejszego. Świat lśni, mimo że bogowie postarzeli się. Tu może jedyna uwaga: a może bogowie wcale się nie zestarzeli, może- w ukryciu- są nadal potężni? Fragment listu.
- 2019
„Powiedziano mu, że najłatwiej tam dojdzie, idąc na skróty.– Pójdzie pan tą ulicą. Mniej więcej w połowie po prawej zobaczy pan bramę z głową Meduzy. Łatwo poznać. Nad bramą jest balkon, na nim – po obu stronach – dwa suche krzewy berberysu w donicach. Proszę wejść w bramę. Przez sklepioną sień wyjdzie pan na dziedziniec. Tylko proszę się nie pomylić. Mieszkańcy się wyprowadzili, przechodniów niewielu, nie ma kogo zapytać. Ale to proste: musi pan przejść przez pasaż. Zobaczy go pan przed sobą, wychodząc z sieni. Kiedyś były tam sklepy, zegarmistrz, pracownia krawiecka, zakład fotograficzny, nawet wypożyczalnia książek, teraz niczego nie ma. Dzielnica opustoszała, chyba nawet nikt tam nie mieszka. Ale ludzie tamtędy chodzą. Niech pan się pospieszy, póki widno.Szedł ulicą, nie patrząc przed siebie; miasto tonęło w listopadowej mgle, przez zaparowane szyby w kawiarniach widać było rozmyte plamy czerwieni, kule świateł, przemieszczające się cienie – ktoś z kimś się spotykał, ktoś z kimś rozmawiał, ktoś komuś o czymś opowiadał… Na ulicach nieliczni przechodnie, sami albo parami. Twarze ukryte w kołnierzach, kapturach, szalach. Stuk kroków, trzask zamykanych bram. Wilgotny chłód, niskie chmury, niewiele światła, w powietrzu zapach jesieni, więdnących liści, dymu z owocowego drewna…”
- 2019
Ziemie Międzymorza to kolebka mitów, miejsce rodzenia się słów, które jak zaklęcia od niepamiętnych czasów wiodą za sobą korowody ech, znaczeń, asocjacji, obrazów. Tutaj logos nieuchronnie następujący po mythos wchodzi w nie jak w koleiny pozostawione na piasku przez koła kwadrygi. W słowniku zaklęć tych ziem słowem, którego zrozumienie możliwe jest jedynie poprzez uczestnictwo we wtajemniczeniu, jest słowo duende. Nie wiem, kiedy po raz pierwszy je usłyszałem. Może było to w dzień fiesty na placu przed kościołem NotreDamedelaMajor, w tłumie wychodzącym z rzymskiego amfiteatru po skończonym spektaklu, a może w nieistniejącym dziś barze La Cueva pod zbrązowiałymi od starości, światła i papierosowego dymu plakatami legendarnych torreros: Luisa Miguela Dominguna, Antonia Ordoeza, Jos Mari Manzanaresa. W każdym razie było to dawno, na pewno dawno temu. Nie byłem jeszcze gotów, aby je zrozumieć.
- 2019
Słowa, słowa Nasi sprzymierzeńcy, świadkowie, sędziowie; żyjemy z nimi, obok nich, widzimy, jak się rodzą, jak żyją, jak umierają. Jedne, choć czas ich minął, opierają się, walczą o przetrwanie, inne odchodzą cicho, niezauważenie. Ileż słów odprowadziliśmy na zawsze, ile pogrzebaliśmy na cmentarzyskach pamięci. Słów, które umarły, nie da się przywrócić do życia, można je tylko opłakiwać. Ale cudem i tajemnicą jest to, że w ich miejsce rodzą się nowe. Prawdziwym dramatem jest śmierć języka, bo razem z nim w otchłań niepamięci zapada część naszej tożsamości, naszej historii, nas samych. Płacząc nad taką śmiercią, opłakujemy własne przemijanie.
- 2017
Drugi już notes podróżny ilustrowany fragmentami książek prof. Adama Wodnickiego (w przekładzie na język francuski) i jego fotografiami z okolic Arles. Prowansja, jej piękno i bogata historia są dla Wodnickiego niewyczerpanym źródłem inspiracji. Z serca ikonicznego Arles przygląda się jego okolicom, dziejom, ludziom, światłu i cieniom…Strony numerowane; notes z indeksem ułatwiającym porządkowanie dokonanych wpisów.
- 2016
Adam Wodnicki (ur. 1930), profesor zwyczajny sztuki, długoletni pedagog, dziekan i prorektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Tłumacz literatury francuskiej, głównie poezji. W dorobku translatorskim między innymi dzieła wszystkie Saint-John Perse’a, Yves’a Bonnefoya, wybrane dzieła Edmonda Jabèsa, Juliena Gracqa, Simone Weil. Autor książek: Notatki z Prowansji (2011), Obrazki z krainy d’Oc (2012), Arelate. Obrazki z niemiejsca (2013), Tryptyk oksytański (2014), Anamnezy (2015).„Jeżeli czytać Lekcję łaciny jako dziennik pożegnań z Arles, to wtedy trudno nie myśleć o Tryptyku oksytańskim. Rodan płynie tu wolniej, mniej jest ekstatycznych momentów, widać za to „klarowność przęseł”, które odbija rzeka czasu. Ale można ją czytać inaczej, w perspektywie, którą otwiera tytuł książki: jako powrót do pierwszych zasad, do fundamentów cywilizacji, która na naszych oczach ulega przyspieszonemu rozpadowi”. (Joanna Zach)„Pamięć – według Adama Wodnickiego – nigdy nie odtwarza rzeczywistości, lecz tworzy ją sama dla siebie. Z bezładnego chaosu życia wyłania własny świat, gdzie czas biegnie meandrycznie, a przestrzenie nakładają na się, niczym w palimpseście, dzięki czemu postacie z różnych czasów jawią się jednocześnie w nawzajem przez siebie prześwitujących obrazach, gdzie domy przetrwały w widokach z okien, a ludzie w pozostawionych krzesłach, gdzie sny wywołują jawę, jawa zaś zjawia się we śnie”. (Mariusz Wilk)
- 2016
Notes podróżny do prowadzenia prywatnych zapisków, ilustrowany fragmentami książek prof. Adama Wodnickiego (w przekładzie na język francuski) i jego fotografiami z okolic Arles. Teksty i zdjęcia Wodnickiego to erudycyjny, a zarazem osobisty hołd złożony uroczemu prowansalskiemu miasteczku Arles (znanemu wszystkim jako miejsce powstania najsłynniejszych prac Vincenta van Gogha) i jego starożytnym korzeniom.Strony numerowane; notes z indeksem ułatwiającym porządkowanie dokonanych wpisów.
- 2015
Anamnezy
- 207 stránok
- 8 hodin čítania
'Jeśliby dla zapisanych w tej książce opowieści szukać jakiegoś skrótu, metafory, można by powiedzieć, że są jak gest uniesienia dłoni, kiedy o chłodnym poranku, stojąc na osnutym węglowym dymem i mgłą kolejowym peronie, żegna się tych, którzy odjeżdżają na zawsze, nie wiedząc na pewno, czy żegna się ich, czy siebie. Mgła zaciera kontury rzeczy, w oświetlonych oknach widać jakieś postacie, twarze sprzed lat – nierozpoznawalne już, chociaż znajome; za chwilę znikną w ciemności, pozostanie pustka, której przecież nie sposób wypełnić słowem. Wtedy szuka się jakiegoś zaklęcia, gestu, znaku, czegokolwiek, co mogłoby zatrzymać czas, ocalić go od zapomnienia, choćby tym znakiem mógł być tylko gest podniesienia dłoni…' Adam Wodnicki, 'O pamięci'
- 2015
Tryptyk oksytański to zebrane w jednym tomie trzy książki Adama Wodnickiego: Notatki z Prowansji, Obrazki z krainy dOc i Arelate. Obrazki z niemiejsca w nowym wydaniu poprawionym, poszerzonym, uzupełnionym nowymi fragmentami. Złączone w jednym tomie, zyskują nową tożsamość. Opisy, obrazy ukazują w nim pełniejszy obraz kraju, który choć zbudowany z mitów i marzeń jest bardziej rzeczywisty niż rzeczywistość. Tryptyk oksytański to wyznanie miłosne i erudycyjny esej, portret kreślony z wyjątkową wrażliwością na barwy, zapach, dźwięki i medytacja o kulturze. A także jak wszystkie wybitne dzieła podróżopisarstwa traktat o samopoznaniu. Tomasz Fiałkowski (Lektor), Czas i słowo, Tygodnik Powszechny, nr 37 (3349), 15 września 2013