Dw�ch koleg�w podejmuje decyzję o obrabowaniu Galerii Beksińskiego. Uważają artystę za chorego psychicznie, a jego dzieła za brednie wariata, na kt�rych jednak można by było zarobić. Przyjeżdżają do Sanoka, by najpierw zrobić ?wywiad?, podczas kt�rego piorun wtrąca ich do zwierciadła na jednej z sal. Ich przewodnikiem zostaje Śmierć z czarnym psem. W czasie wędr�wki diametralnie zmieniają zdanie o Mistrzu i jego pracach. Z nieba posypały się skry, a gdy przyjaciele spojrzeli na drogę, przy kt�rej stali, zobaczyli zbliżającą się do nich staruchę z dużym czarnym psem. Ale jaką staruchę! Zamiast oczu miała czarne oczodoły, była łysa i bez uszu, w jednej ręce trzymała laskę, drugą położyła na grzbiecie psa. Przerażeni przyjaciele całkiem osłupieli, nie mogąc ani się poruszyć, ani krzyczeć. Zastygli w bezruchu i tylko patrzyli szeroko otwartymi oczami. ??Witam! ? odezwała się jędza głosem jak z podziemia, gdy zbliżyła się do nich. ? Stać! ? rozkazała czarnemu psu, kt�ry zatrzymał się posłusznie. ??Kim? pani? jest? ? zapytał ochryple Roman, chociaż domyślał się, tak samo jak jego przyjaciel. ??Śmierć ? przedstawiła się bez ceregieli.
Nadieżda Myszlennik Knihy
